24 czerwca 2013

Human Animal - I see your eyes

    Bez przeciągania, witam się z wami i zapraszam na pierwszą odsłonę tego cudownego olśnienia jakie kłębiło się w mojej głowie chyba od około dwóch lat. Miało pozostać w zeszycie, ale dzisiaj ta skromna literatura ujrzy światło dzienne. Mam nadzieję, że was nie zanudzi ten part i nie zniechęci do kolejnych części. Pisałam to całą noc x.x
Dedykuję to Hirze, która tak uwielbia to opowiadanie i mam nadzieję, że fakt iż przerobiłam to na yaoi nie ujmie jej zachwytu ^^
Miniaturka strasznie mi się podoba i udała mi się nawet, prawda? : ]

Miłego czytania seksy wy moje ~

Human Animal
Part 1 - I see your eyes




Coś niesamowitego...
Coś w co nigdy bym nie uwierzył...
To odmieniło całe...
... moje życie.

~*~

23 Czerwiec

     - Minnie?- zawołałem po wejściu do jego domu i rozejrzałem się po staromodnym wnętrzu.- Gdzie jesteś?- Drewniana podłoga jak zwykle skrzypnęła tak jak i drzwi, które za sobą zamknąłem.
- Na górze!- krzyknął i nim spojrzałem w górę za barierki, usłyszałem jakiś huk i wrzask chłopaka. Wbiegłem po schodach, łapiąc się poręczy i zobaczyłem Taemina leżącego na podłodze przysypanego stertą starych i poniszczonych książek.
- Oh... Co ty robisz...- mruknąłem, podchodząc do niego i odgarnąłem książki na bok, klęcząc przy nim. Mój wzrok powędrował na połamaną drabinę.
- Tu wszystko jest stare i skrzypiące, skurzone i do niczego.- narzekał, podnosząc swój obolały tyłek, ubrany w luźne granatowe szorty.
- Co robiłeś? - zapytałem ponownie, opierając się ostrożnie o poręcz schodów, bo nie sądziłem by to było bezpieczne. W każdej chwili mogło runąć, a ja zostanę kaleką i będę sądził za to Taemina. Zachciało mu się takiej ruiny.
- Chciałem sprawdzić co tam jest. - Strzepnął z dłoni kurz. - Niestety znowu  tylko same książki. Drabina się złamała i wszystko znowu jest brudne od tego kurzu. - Wskazał na bałagan po czym opuścił bezradnie ręce, wzdychając.
- Ty już lepiej przestań kombinować. Można się było spodziewać lawiny książek w tym schowku. One są tu wszędzie. - Przeleciałem wzrokiem ściany, kpiąc z tego domu.
- No bardzo przepraszam, ale tylko na to było mnie stać. Ja przynajmniej wyprowadziłem się już od rodziców. - Posłał mi dumne spojrzenie i usiadł po turecku obok książek, zaczynając je układać jedna na drugiej. - Zawsze chciałem mieszkać na odludziu. Cisza i spokój. - Przymknął oczy, nabierając powietrze nosem i spokojnie wypuścił ustami.
- No pewnie, cisza jak nic.- prychnąłem, wywracając oczami. - Każdy ruch ciągnie za sobą skrzypnięcia, piski, łamanie desek i ruiny z kolejnych przedmiotów. Właśnie...- Odepchnąłem się i wyjrzałem na dół, opierając się o barierkę dłońmi i brzuchem, kiedy o czymś mi się przypomniało.- ... Co z tym bujanym fotelem? Udało ci się go naprawić?- Rozglądałem się za meblem, wyglądając do salonu tyle na ile to było możliwe.- Zawsze chciałem się na takim pobujać, ale już nie zdążyłem bo ktoś usiadł i pękł.- Tu rzuciłem mu wymowne spojrzenie, uśmiechając się kącikiem ust.
- Nie. - Kontynuował porządkowanie książek. - Dzięki temu fotelowi pali się w kominku. - Wskazał skinieniem głowy salon. -... ale próbowałem. - Kilka książek wypadło mu z rąk, wywołując kolejną chmurę kurzu, co spowodowało u niego pokasływanie i wymachiwanie dłońmi, by odgonić pył. Ja odsunąłem się i lekko powachlowałem sobie dłonią przed twarzą.
- Hej... - zacząłem po chwili, kiedy Taemin ucichł z tym swoim napadem padaczko-kaszlącym. - Może ty za dużo ważysz? - rzuciłem, unosząc brew, za co zostałem nie mal od razu obrzucony piorunującym spojrzeniem. - Złamałeś bujany fotel, deskę w podłodze, a teraz drabinę. - wyliczałem na palcach, nie kryjąc uszczypliwego uśmieszku. Lubiłem go tak irytować pod względem tuszy, której ten nie posiadał oczywiście ani grama.
- Ty za to złamałeś mi ramę łóżka, panie 'jestem lekki jak pióreczko'. - prychnął, przypominając o tym jak to dwa dni temu oparłem się o drewniany pręt, powodując mało przyjemne strzyknięcie i złamany kolejny mebel.
- Tylko dlatego, że jestem silny, a nie gruby. - zaśmiałem się i w ostatniej chwili uniknąłem bliskiego spotkania z literaturą prehistoryczną, kiedy książka leciała we mnie prosto z rąk rudego.
- Po co chciałeś bym przychodził tak wcześnie? - Wróciłem na swoje wcześniej zajmowane miejsce, oglądając za barierkę, gdzie wylądowała książka. - Wiesz jak musiałem walczyć sam ze sobą, by wyjść z łóżka? W ogóle, wszystko mnie boli po tym wczorajszym sprzątaniu. - Wykrzywiłem się w cierpiętniczym grymasie, wsuwając dłoń na kark i lekko go rozmasowałem, przechylając głowę na bok. Swoją drogą, nie cierpiałem sprzątać, co nie oznaczało, że w moim mieszkaniu w miasteczku jest totalny syf. O nie, ja po prostu nie doprowadzam do tego, by wkradł się mi jakiś większy nieporządek. Zwyczajnie staram się nie bałaganić, wtedy nie muszę dużo sprzątać, a ogarnianie tego syfizmu, który panował tutaj było nie lada wyzwanie. Jednak mimo to wszędzie jeszcze było brudno.
- Znów go widziałem... - mruknął Taemin, układając już drugą wieżyczkę z książek. Jego mina wskazywała jakby się czegoś obawiał.
- Tego psa? - Założyłem ramiona na piersi z pobłażliwym uśmiechem, wyginając brew.
- Już ci mówiłem. - Uniósł nieco ton, jednak zaraz znów go ściszył. - To nie pies. Jest znacznie większe. - Patrzył niewidzącym wzrokiem w okładkę książki, którą akurat trzymał w dłoniach, nerwowo ją obracając. - Każdego wieczoru wychodzi z lasu i krąży pod oknami. - Nie podnosił wzroku, wyraźnie się bał.
-Może to wilk.- zaproponowałem spokojnie, wzruszając ramionami, a Tae zacisnął palce na grubej, bordowej okładce. - Nie histeryzuj. Chciałeś mieszkać na odludziu, blisko natury, to masz. - Objąłem gestem dłoni przestrzeń dookoła z ironicznym uśmieszkiem.
- Przestań mnie straszyć. Nie wychodzę od teraz z domu. - Podniósł się, przenosząc na czworaka i doczłapał się tak aż do schodów, po czym wstał, opierając się o poręcz. - Jest zupełnie ciemno, a ja widzę tylko jak cień wychodzi z lasu, ciągle krążąc wokół, a do tego wbija w ciebie te swoje błyszczące paczadła, które sprawiają wrażenie jakby chciały mnie co najmniej zjeść. Ty byś się nie bał? - Powoli schodził schodek po schodku na dół, tąpiąc jakby rzeczywiście ważył dwa razy tyle.
-Uważaj na trzeci schodek od dołu, podejrzanie skrzy...pi. - Ledwo co skończyłem zdanie, a w pomieszczeniu rozległ się głośny chrzęst. Drgnąłem i wyjrzałem na dół, widząc jak Lee z cierpiętniczym wyrazem twarzy, opiera się o ścianę.
-Aish! - Syknął, sięgając instynktownie dłonią do łydki, która utknęła w schodku. Widziałem krew. - Key, pomóż mi, a nie patrz jak kretyn! - warknął na mnie, strzepując rude kosmyki włosów z oczu, by zabijać mnie wzrokiem, kiedy już zbiegałem na dół. Pocierał rozpaczliwie łydkę, jakby to miało coś pomóc.
- Ten dom jest beznadziejny. Na prawdę zrobisz sobie krzywdę. Tu nie da się żyć. - Obrażałem ściany tego domu, ostrożnie wymijając chłopaka i pobiegłem do kuchni. Wróciłem pospiesznie z czystym kawałkiem materiału, który miał służyć za ścierkę, gdy sprzątaliśmy. Po drodze niechcący w pośpiechu kopnąłem książkę, którą wcześniej mało co nie oberwałem centralnie w twarz.
-YAH! - krzyknął, odrzucając głowę do tyłu i opierając się plecami o ścianę.
- Nie ruszaj na razie! - rozkazałem, podchodząc do lekko zakręconego końca schodów i uklęknąłem, pochylając się, by ocenić sytuację. - Nie jest złamana, to na pewno. Nie jest źle, po prostu ten kawałek... - Wskazałem palcem strzępek drzewa. - ...Trochę ci się wbił, a reszta łydki jest trochę podrapana. - Położyłem dłoń na drewnie otaczającym jego nogę, który był wygięty w dół i nie groził już potencjalnym skaleczeniem. Drygą dłonią przytrzymałem kawałek, który czubkiem tkwił w skórze, tak by się zbytnio nie przemieścił i gwałtownym, pewnym ruchem wyłamałem tą drugą część, co wywołało niemal ogłuszający mnie jęk, a chłopak chwycił się za piszczel. Kawałek wyłamanego drewna opadł gdzieś (pewnie w piwnicy) na ziemię, wydając pusty dźwięk.
- Przepraszam, nie było innego wyjścia. - Rzuciłem mu szybkie, przepraszające spojrzenie, zaraz znów skupiając się na wyjęciu nogi. Teraz było to możliwe, gdy zrobiło się trochę miejsca. - Możesz ruszać? - zapytałem, a on szybko przytaknął, zaciskając wargi w cienką linijkę. - To wyjmij sam, nie chce żeby znów cię bolało. Z resztą i tak będzie jeszcze boleć, bo trzeba wyjąć tą mega drzazgę. -
Taemin, zacisnął powieki i szczęki, uwydatniając kości policzkowe i wyjął powoli nogę. Musiało na prawdę go boleć.
-Usiądź tu. - poleciłem, wskazując na piąty schodek, a on ciężko opadł na niego tyłkiem.
- Nie tak ostro, bo te schody całe runą. - zaśmiałem się i uważając na dziurę, oparłem dłoń na schodach. - Teraz musisz wytrzymać. - Spojrzałem na niego, a później na ranę.
- Okay. - oparł się łokciami za sobą i zamknął znów oczy. Wziąłem większy oddech, chwyciłem za odłamek i pociągnąłem.
- AAA! Kurwa! - wrzasnął w niebo głosy, a jego szyja napięła się, zaraz rozluźniając, gdy przyłożyłem do krwawiącej rany białą szmatkę.
- Trzymaj i powiedz gdzie masz wodę utlenioną. - Zastąpił moją dłoń swoją, więc wstałem.
- W mojej sypialni na tej starej toaletce z lustrem. Gdzieś tam między kosmetykami. - Pomachał ręką jakby coś mieszał i odsunął się na bok.
- Nie musisz wszystkiemu nadawać tu tytułu "starej rzeszy". Tu wszystko jest stare, tyle wystarczy. - Wspiąłem się na górę po schodach, zarzucając swoją przydługą grzywkę na bok. Wyminąłem wciąż zalegający stos książek na korytarzu i wszedłem do pokoju, znajdującego się za pomalowanymi przeze mnie na biało drzwiami. Wczoraj razem tu sprzątaliśmy, ale jak zauważyłem, Lee zdążył już sobie sam tutaj urządzić  po swojemu. Wszystko oczywiście było stare prócz jego dodatków i obrazów na ścianach. Jak zwykle ciemno fioletowa pościel z dodatkami lilii i mnóstwo przyborów malarskich, czy jak te ustrojstwa się tam nazywają, zalegały na szafkach. Sztaluga stałą w rogu pokoju przy oknie z zaczętym obrazem, a jakieś płótno było oparte o ścianę, tyłem do "widza". Obok drzwi stała zajebista toaletka, o którą mi tutaj głównie się rozchodziło. Chwyciłem za wodę utlenioną i zerknąłem jeszcze na zaczęty obraz- złocistego koloru zwierzęce oczy. Tajemnicze i pełne... pożądania? Po czym to stwierdziłem? Nie wiem... Wokół całkiem czarne tło, bez jakichkolwiek rys. Połowa tła była jeszcze niezamalowana. Powoli wycofałem się i w końcu odwróciłem, przypominając o cierpiącym synku.
- Odsuń to. - Rozkazałem, by zabrał materiał, a ja mogłem odkazić obrażenia dookoła. Zabrałem mu ścierkę, wywróciłem na czystą stronę i przetarłem spienioną ranę, co spotkało się z kolejnym syknięciem ze strony rudzielca.
- Nie ma źle. - Poklepałem go po ramieniu, podparłem się na kolanach i wstałem. - Przejdź sobie może w wygodniejsze miejsce. - Zszedłem mu z drogi i zakręciłem w dłoniach wodę.
- Dziękuję. - wypowiedział cicho, pociągając nosem i kalecznie zszedł ze schodów. Usiadł na podłodze, serwując sobie małą przejażdżkę na tyłku, przysuwając się posuwistym ruchem do leżącej niechlujnie książki, która, tak już wiemy, prawie mnie zabiła. Wszedłem na górę i podszedłem do tego stosu gratów z zamiarem posprzątania go w końcu. Im dłużej sprzątamy, tym ja mam mniej czasu na rozrywkę. Lepiej to skończyć i mieć z głowy. Klęknąłem i podniosłem pierwszą lepszą książkę o zgnito zielonym kolorze okładki. Otworzyłem na losowo wybranej, pożółkłej stronie i przeczytałem na głos, najpierw odchrząkując,
- (...) Co by ci pożywienia nie zabrakło. Weź topór i rusz do lasu. Nie zwlekaj i nie oglądaj się, a żeby cię bestia nie dopadła. Krwi pragnie i życie odebrać. Bez zastanowienia i łaski (...), Co za głupoty. - prychnąłem i odłożyłem książkę, choć w pierwszej chwili chciałem ją niedbale odrzucić na bok, jednak zrezygnowałem, już widząc jak dostaję padaczko-kaszlącego ataku.
-Key... - Doszedł mnie zaniepokojony głos Taemina, dochodzący z dołu. Wstałem, ciężko wzdychając.
- Co? - wywróciłem oczami i oparłem sie pewnie o barierki. Sprawdziłem ją wcześniej, była stabilna.
Ruda pała siedziała z otwartą książką na udach.
- Musisz to zobaczyć... - mruknął, nie podnosząc wzroku. Zszedłem po raz kolejny na dół i doczłapałem się do niego.
- Co takiego? - Zasiadłem obok i pochyliłem się, by przeczytać wskazany mi palcem tekst. - "Nie unikniesz co nocnej wizyty jednego z braci rodu Strange..." To oni już znali wtedy angielski? - Zapytałem głupkowato, a Lee tylko zmrużył oczy, pokazując mi, że mam czytać dalej. Westchnąłem i znów spuściłem wzrok.- " ...ale nie lękaj się, on przybywa by cię chronić. Wyłania z czeluści ciemności lasu, o złotej sierści i bujnej grzywie." - Moje oczy spoczęły na rysunku lwa, który widniał pod tekstem. Duży, dostojny. Stał, dumnie wypinając pierś, a potężną łapę miał lekko uniesioną w górze. Grzywa jakby lekko rozwiana i potargana przez wiatr... Był piękny. - No i? - Spojrzałem na przyjaciela jak na ostatniego idiotę. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ta bajeczka jest prawdziwa, a ciebie co wieczór nawiedza jakiś cudowny lew, by cię królewno chronić? - Dobrze wiedziałem co znaczy ta jego mina.
- To wszystko się zgadza... - wymruczał pod nosem, patrząc gdzieś, tylko nie na mnie.
- Okay, dajmy na to, że doznałem urazu głowy i w to wierzę, to przed czym niby on cię ma chronić? Chyba przed tym byś się któregoś dnia nie zabił w tym domu.  - Zaśmiałem się kpiąco i już chciałem wstać, ale drobna, blada dłoń Taemina zatrzymała mnie.
- Czytaj dalej. - polecił mi cicho, przygryzając dolną wargę. Nie potrafiłem odmówić tym przestraszonym oczętom, więc westchnąłem, na powrót siadając. Przewróciłem stronę i pierwsze co przykuło moją uwagę to te same złote, niebezpieczne oczy co na obrazie w pokoju młodego. Przełknąłem ślinę i zacząłem wodzić wzrokiem po krótkim tekście wyżej.
- "Jeśli jednak z ciemności wyłoni się ciemność, a złota nie będzie, mroczna przyszłość wkrótce cie spotka. Ostrza przy łapach i pysku nie oszczędzą ciała dziewicy (...) " - Zaśmiałem się by rozluźnić jakieś dziwne napięcie w sobie. Trochę chyba mnie to nawet zaciekawiło, ale nic poza tym. - To nie masz się co martwić, nie jesteś dziewicą, a o prawiczkach nie ma tu mowy. -
- Przestań! To nie jest śmieszne! - pisnął rozpaczliwym głosem, znów zerkając na czarny rysunek z złotymi tęczówkami.
- Minnie, weź się uspokój. - Chwyciłem go stabilnie za ramiona. - To jakieś bzdurne bajeczki, którymi neandertalczycy straszyli swoje brzydkie dzieci. Wilki istnieją i są normalnymi żyjącymi istotami. Niech sobie łazi jak ma problem. - Machnąłem obojętnie ręką, a Tae wstał, zostawiając książkę na podłodze.
- Nie chcę być tu sam. - jęknął jak małe dziecko, kuśtykając do schodów.
- To zostanę u tu na noc. Udowodnię ci, że to pies, albo góra wilk. Nie żadne lwy czy... Czy coś tam. - Podniosłem książkę i wstałem patrząc na te oczy.
- Jak myślisz... - zagadnął rudy, będąc w połowie schodów. - ... Co to jest? - Zapytał mając pewnie na myśli to niezidentyfikowane coś na rysunku.
- Ty już lepiej idź i tamto sprzątaj. - Wskazałem skinieniem głowy na zalegające śmieci.
- Już, już... mamo. -burknął pod nosem i wszedł na górę.
Spojrzałem znów na rysunek w książce i dokończyłem czytać w myślach: " (...) Nie pomyl jednak się, bo zło nie zawsze ciemnością błyszczy. Z rodu Black'a dziedzic zjawić się może." Przewróciłem stronę i upuściłem książkę, prze dreszcz przechodzący przez moje ciało. Strona się jednak nie zmieniła.
Tak "mocnego" wyrażenia osobowości jeszcze nie widziałem. Na całej długości i szerokości widniał portret mężczyzny o złoto brązowych, przenikliwych tęczówkach i kruczo-czarnych włosach. Lekko zapadnięte policzki, wyraźne rysy twarzy i szczęki, pełne usta, lekko rozchylone, ukazując długi kieł, pod który podłożył subtelnie koniuszek języka, nadając tym zmysłowości swojej osobie. Nie musiałem go znać, by z samego tego zdjęcia wywnioskować jaki on jest. Przykucnąłem, by bliżej się przyjrzeć. Mogłem śmiało stwierdzić, że mężczyzna był pewien siebie, stanowczy, uwodzicielski, męski i... Tajemniczy.
Przesunąłem nieświadomie opuszkami palców po jego szyi, uchylając przy tym minimalnie swoje wargi. Opamiętałem się szybko i energicznie zamknąłem książkę, po czym podniosłem i odłożyłem na stół w salonie.
- Key! - usłyszałem nawoływanie Taemina. - mógłbyś mi pomóc? -
Chwilę stałem jeszcze tak nieruchomo, patrząc na książkę i przełknąłem ciężko ślinę. Coś mnie zaintrygowało.
... Gdyby ktoś taki na prawdę istniał...



11 komentarzy:

  1. No powiem szczerze że jak na początek tego opowiadania to udało Ci się mnie wciągnąć od razu i czekam na dalsza część ;) Naprawdę zajefajne i ciekawe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaraj się ;] Masz drugiego komentarza xD

    Najpierw powiem, że wkradło się trochę literówek i błędów stylistycznych, ale jesteś mądrą dziewczynką i wiem, że następnym razem wszystko poprawisz ;]

    Co do treści to ja oczywiście połowę znam iż czytałam wcześniej to opowiadanie, tylko że w wersji hetero. Cóż...widzę, że i tak większość zmieniłaś i bardziej rozpisałaś, więc czekam z niecierpliwością :)

    Bardzo podobają mi się obrazki, które zrobiłaś ^^ Jak i ten w spisie jak i ten do tej części...śliczniutkie i wielki szacun, że zrobiłaś je całkiem sama xD Liczę na to, że mnie też zrobisz jakieś ładne obrazki chociażby do "MTB" xD

    Ogólnie nowy blog i wygląda całkiem całkiem, ale powiem, że te zielony napisy odpychają *przynajmniej mnie* bo świecą takim amatorstwem, które chce wyszło ładnie pokolorować. Z tego co wiem to zrobiło się to samo, więc jak będziesz miała chwilę to to zmień '-'

    To by było wszystko ^^ Powiem, że czekam na kolejne party xD Hwaiting!
    ~Hira

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdole jaki spec ._.
    Co to kurwa jest "MTB" ? : o

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprawiałaś literówki, no ale nadal są... x'd
    Do tego Hyunggie, staraj się unikać słów potocznych przy pisaniu, typu "paczadła". No i "okey" nie jest poprawnie po angielsku x'dd ja tak piszę bo lubię, powinnaś wiedzieć, że piszę się "okay" >'D

    No, a co do tego tego...no tego tego xd No różni się od tego co piszemy i jestem ciekawa jak Ty to tam wszystko wymyśliłaś~

    Ostatnio nie potrafię pisać ambitnych komentarzy ;____;

    Weź mnie pisz dalej to co pisałaś na Rose, bo jak nie Cię zjem xd

    ~Minnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja lubię pisać 'okey' i sowa potoczne ;;
      a co do literówek to nie zauważyłam już żadnych D; mam słabą spostrzegawczość :/
      Będę, będę pisać to co pisałam na Rose ^^
      Dzięki za komentarz ~ moooje Minnie <3

      Usuń
    2. Każdy lubi słowa potoczne xD
      Ale każda polonistka o to tępi ;;;
      Po prostu nie chcę żebyś się przyzwyczaiła do pisania potocznych, a potem w szkole będą się Ciebie czepiać niemiłosiernie D:

      No ja myślę~^^

      Usuń
  5. Wow. Zaintrygowałaś^^ Aż się przez chwilę sama bałam XD Chcę już, żeby się spotkali! Ahhh a jak pomyślę, jakie cudowne sceny erotyczne można napisac o takim połączeniu... *_* no, ale nie będę się tutaj rozpędzać :D Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez panią I want you...nie mam co powiedzieć.. xd Też myślałam, że zajebiste sceny erotyczne mogą być...xd No a ja się nie czepiam niczego, bo sama sobie z niczym nie radzę takim jak literówki itp.;3 Hwaiting, Hyung! Kce już dalej. ;; ~ Lea

    OdpowiedzUsuń
  7. Bałam się w niektórych momentach ;o . Świetnie się zaczyna ;)Już uwielbiam tego ciekawskiego, uroczego Minniego x3. Key też jest zajebisty ; P. A obrazek jest cudowny *_____*.
    Wenyy~
    [shineeopowiadania.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  8. Woo, wciągające tajemnicze i bombastyczne. *-* Sama bym się w sumie bała mieszkać w domu przy którym po nocy krąży jakiś lew czy inny drapieżnik, mimo iż ciekawość tak by mnie zalewała by zobaczyć tego zwierzaka na własne oczy. Biedy Tae, serio ten dom to jedna wielka kupa rupieci, niech lepiej uważa. Już dostał przestrogę w postaci znanego , wbitego odłamka w nodze z jakimś wiórem gratis. ;/ Czy mi się wydaje czy tu zawieje MinKey i JongTae?^^

    * http://in-love-dreams.blogspot.com/ *

    OdpowiedzUsuń